Trudno znaleźć osobę, która nie kojarzy Agnieszki Stążki-Gawrysiak. Z pewnością obił Wam się o uszy tytuł jej książki “Self-Regulation. Opowieści dla dzieci o tym, jak działać, gdy emocje biorą‎ górę”, którą z całego serca polecam wszystkim dzieciom w wieku przedszkolnym i ich rodzicom! W październiku ukaże się drugi tom, “Self-Regulation. Szkolne wyzwania”, przeznaczony dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym (6-10 lat) i ich opiekunów. Agnieszka jest m.in. coachem kryzysowym i pomaga w znalezieniu równowagi.

Ostatnio mocno opiekujesz się złością rodziców. Na swoim profilu dzielisz się także swoimi doświadczeniami bycia mamą trzech synów. Opowiadasz o swoim życiu i jednocześnie pokazujesz, jak samoregulacja wpływa na Twoje rozumienie sytuacji, które są trudne.

Maria Maruszczyk: Dzisiaj chciałabym porozmawiać o złości. Z jednej strony powiedziano i napisano o niej już bardzo wiele. Z drugiej ciągle mamy z nią problem. Jak myślisz, dlaczego nasza złość, złość rodzica, jest tak trudna?

Agnieszka Stążka-Gawrysiak: Myślę, że my, dzisiejsi rodzice, mamy wspólne doświadczenie wychowania, które było nastawione przede wszystkim na wykształcenie w dziecku pewnych postaw i zachowań. Natomiast emocje dziecka nie były ważne, a niektóre były wręcz niepożądane, oczekiwano od nas, żebyśmy ich nie okazywali zbyt gwałtownie albo nawet wcale. Dotyczy to zwłaszcza złości, ale też smutku, wstydu, żalu. Dopiero nasze dzieci konfrontują nas z tymi emocjami – nas, dorosłych, a jednocześnie nasze wewnętrzne dzieci. To jest trudne doświadczenie.

Maria Maruszczyk: Ostatnio sporo opowiadasz o złości rodziców. Niedawno odbyła się konferencja “Bliżej Siebie”, a wcześniej inna, “Bliżej potrzeb, bliżej szczęścia”. Podczas obu zajęłaś się właśnie tym tematem. Co według Ciebie jest ważne, aby dać sobie radę z tym gorącym uczuciem?

Agnieszka Stążka-Gawrysiak: Najważniejsze jest moim zdaniem budowanie samoświadomości i uważność (którą rozumiem jako bycie tu i teraz, odbieranie sygnałów z własnego ciała i umysłu oraz z otoczenia). Kiedyś myślałam, że złość pojawia się znienacka i nic nie da się z nią zrobić. Teraz wiem, że – wyjąwszy pewne przypadki – złość najczęściej narasta stopniowo i jesteśmy w stanie zapobiec jej wybuchowi dzięki uważności na sygnały ostrzegawcze, które wysyła nam ciało i umysł oraz wiedzy o tym, co nas “odpala” (i albo unikanie tego typu sytuacji, albo zmiana ich, w tym zmiana sposobu myślenia o nich). 

Maria Maruszczyk: Byłam obecna na jednym z Twoich webinarów i pamiętam różnorodność technik, które można zastosować, aby opanować rodzicielską złość. Gdybyś miała wskazać jedną, która szczególnie Ci służy, co by to było?

Agnieszka Stążka-Gawrysiak: Moja złość jest dość gwałtowna, więc najchętniej przekierowuję jej energię na jakąś aktywność. Moje dzieci są przyzwyczajone do tego, że mama warczy jak pies, żeby nie krzyknąć. 🙂 Kiedy tylko mogę, idę na bardzo szybki spacer, odliczając rytmicznie kroki, a jeśli nie mogę, to uciekam choćby do łazienki i tam wykonuję różne energiczne ruchy. Oczywiście robię to wszystko, kiedy moja złość osiągnęła już pewne nasilenie i próbuję zapobiec wybuchowi. Staram się jednak w ogóle nie dopuszczać do takiego jej poziomu. Na bieżąco redukuję napięcie i ładuję emocjonalne baterie, wielokrotnie w ciągu dnia zatrzymując się i sprawdzając, w jakim jestem stanie psychofizycznym, a następnie podejmując “działania naprawcze”.

Maria Maruszczyk: W Twoich webinarach dla rodziców biorą udział setki, setki osób. Jak myślisz, co jest obecnie największym wyzwaniem rodziców? Z czym jest im trudno, o czym wielu z nich mówi? Możesz też odpowiedzieć o swoich wyzwaniach rodzicielskich, bo one gdzieś zmieniają się w trakcie dorastania naszych dzieci 🙂

Agnieszka Stążka-Gawrysiak: Myślę, że dla wielu świadomych, wrażliwych rodziców bardzo trudne jest sprostanie ideałowi “bliskościowego” opiekuna. Taki ideał rzecz jasna nie istnieje w świecie rzeczywistym, ale kiedy jesteśmy w emocjach, zapominamy o tym. Nie pomaga nam to, że nasze pokolenie raczej nie doświadczyło postaw naszych rodziców, które można by określić mianem rodzicielstwa bliskości. Dlatego aspirujemy do jakiegoś wyobrażonego ideału.

Maria Maruszczyk: Chciałabym zapytać o bardziej osobiste kwestie. Wiem, że wcześniej pracowałaś jako ekonomistka. Napiszesz, czym dokładnie się zajmowałaś?

Agnieszka Stążka-Gawrysiak: Najogólniej – prowadziłam analizy i badania procesów gospodarczych. Moim szczególnym obszarem zainteresowań była polityka pieniężna i integracja walutowa. Doktorat poświęciłam pytaniu, czy wprowadzenie euro w Polsce przyczyniłoby się do nasilenia niestabilności makroekonomicznej (wahań PKB i inflacji).

Maria Maruszczyk: Nie tęsknisz do tamtych czasów? Do wykresów? Do tych analitycznych rzeczy?

Agnieszka Stążka-Gawrysiak: Wiesz, w obecnej pracy wykorzystuję wiele umiejętności, które były mi potrzebne w “poprzednim życiu”. Tu też mnóstwo się uczę, czytam, analizuję, piszę artykuły, wykorzystuję znajomość języków obcych, współpracuję z innymi ludźmi, sama obmyślam konkretny sposób realizacji moich zadań. Oczywiście zmienił się obszar, którym się zajmuję oraz organizacja pracy. W mojej instytucji byłam pracownikiem etatowym, miałam konkretne godziny pracy, wykonywałam powierzone mi przez przełożonych zadania, no i pracowałam w siedzibie pracodawcy. Teraz pracuję głównie online, z domu, w niewielkim wymiarze godzin i jestem sama sobie sterem, żeglarzem, okrętem. 

Maria Maruszczyk: Postanowiłaś jednak zmienić kierunek zawodowy. Co Tobą kierowało, kiedy podejmowałaś tę decyzję? Czy to był impuls, czy raczej pewien proces?

Agnieszka Stążka-GawrysiakZdecydowanie był to proces, i to bardzo powolny! Nigdy w życiu nie zdecydowałabym się ot, tak po prostu zmienić zawodu. Lubiłam moją pracę i ludzi z mojego otoczenia, miałam też bardzo silną potrzebę stabilności i bezpieczeństwa, poświęciłam też niemal 20 lat, aby zbudować swoją zawodową pozycję. Ten proces, o który pytasz, zaczął się od impulsu, aby podczas mojego trzeciego urlopu macierzyńskiego zrealizować marzenie z dzieciństwa i napisać książkę. Aby poukładać myśli, zaczęłam pisać blog. Potem zachłysnęłam się Self-Reg i zaczęłam zgłębiać to podejście i popularyzować je w Polsce. Następnie poszłam na studia coachingowe, do szkoły trenerów grup wsparcia dla rodziców i do akademii coachingu kryzysowego (obecnie jest to Instytut Pozytywnej Terapii Kryzysu, IPTK). Jedna decyzja pociągała za sobą kolejne.

Maria Maruszczyk: Zostałaś więc coachem kryzysowym…

Agnieszka Stążka-Gawrysiak: … tak, a teraz szkolę się, aby zostać trenerem IPTK, czyli szkolić innych w obszarze radzenia sobie i wspierania innych w kryzysie.

Maria Maruszczyk: O co w tym chodzi? Kiedy można się zwrócić do coacha kryzysowego? Czym jest ten kryzys?

Agnieszka Stążka-Gawrysiak: Kryzys emocjonalny (psychologiczny) to stan, jaki osiąga człowiek, który napotkał w swoim życiu sytuację na tyle (subiektywnie) trudną, że nie jest w stanie sobie z nią poradzić przy pomocy dostępnych mu w danym momencie zasobów. Potrzebuje więc wsparcia czy to naturalnego (bliskich mu osób), czy profesjonalisty. Coach kryzysowy wspiera osoby w kryzysie o nasileniu lekkim bądź średnim.

Maria Maruszczyk: Co różni coacha kryzysowego od „zwykłego” coacha i od psychoterapeuty?

Agnieszka Stążka-Gawrysiak: Zacznę od psychoterapeuty. To profesjonalista, który ukończył kilkuletnią szkołę psychoterapii lub killuletnie studia podyplomowe w zakresie psychoterapii oraz odbył kilkaset godzin terapii własnej. Jest gruntownie przeszkolony, aby wspierać klientów bądź pacjentów na drodze do (pełni) zdrowia psychicznego i dobrego funkcjonowania, w tym także osoby w głębokim kryzysie. Profesjonalny coach to osoba, która odbyła szkolenie lub – najczęściej roczne – studia podyplomowe w zakresie coachingu i wspiera klientów na drodze do osiągania ich celów. Wreszcie coach kryzysowy to profesjonalista, który jest coachem i dodatkowo odbył szkolenie w obszarze psychologii kryzysu. Na coaching kryzysowy składają się dwa etapy: pierwszy to wsparcie klienta w wyjściu z kryzysu, a drugi to “klasyczny” coaching.

Maria Maruszczyk: Jak Ci jest teraz w zawodzie coacha i coacha kryzysowego? Jakie tematy przewijają się podczas Twoich sesji z klientami? 

Agnieszka Stążka-Gawrysiak: Przeróżne, choć moim głównym obszarem pracy z klientami indywidualnymi (najczęściej są to kobiety) jest radzenie sobie ze stresem w obszarze rodzicielstwa, łączenie go z pracą zawodową, radzenie sobie ze złością. A jest mi w tym zawodzie fantastycznie. Robię coś, co mnie uskrzydla i w dodatku na tym zarabiam! 

Maria Maruszczyk: To powiedz jeszcze trochę o macierzyństwie. Ale o tym, jak ono się zmieniało w czasie. Przypomnisz, ile Twoje dzieci mają lat? Krąży taki obrazek po Internecie, że najmłodsze dziecko bawi się z mamą piłką w wodzie, drugie zaraz obok w basenie ma minę, jakby tonęło, ale nikt nie zwraca na nie uwagi, a najstarsze dziecko jest już kościotrupem zanurzonym w oceanie zapomnienia. Dementujesz, czy podtrzymujesz?

Agnieszka Stążka-Gawrysiak: Dementuję! To wszystko zależy od wielu czynników, w tym temperamentu dzieci. W moim przypadku najmniej “zaopiekowanym” dzieckiem jest mój średni syn, który ma tzw. temperament łatwy, ale teraz przeżywa trudności i jest nieco rozregulowany. Ma prawie 7 lat. Najwięcej wyzwań miałam dotychczas w związku z najstarszym, dziewięcioletnim synem o tzw. temperamencie trudnym. Z kolei najmłodszy, niespełna czterolatek, ma temperament pośredni, tzw. wolno rozgrzewający się (odwołuję się tu do tzw. interakcyjnej teorii temperamentu). Najtrudniej było mi chyba na samym początku mojego macierzyństwa i potem, kiedy mój średni syn miał rok – dwa lata. Brrr, to było naprawdę trudne.

Maria Maruszczyk: Jak się masz z niewątpliwym sukcesem opowiadań dla dzieci? 🙂 Ja nadal podtrzymuję, że to jest książka idealna dla rodziców i bardzo ją polecam właśnie im, ale dochodzą mnie głosy, że dzieci ją uwielbiają. Jak myślisz, co zadecydowało o tak ciepłym przyjęciu?

Agnieszka Stążka-Gawrysiak: Nie wiem! Przyznaję, że entuzjazm, z jakim książka została przyjęta, autentycznie mnie zaskoczył i nadal zaskakuje. Myślę, że ważną rolę odgrywają tu dziecięcy bohaterowie, którzy są autentyczni, mówią językiem współczesnych kilkulatków i doświadczają typowych dla nich trudności. 

Maria Maruszczyk: Napiszesz coś więcej o kulisach wydawniczych? Bo od pomysłu, do wydania jeszcze daleka droga! Czy napisałaś do wydawnictwa, czy ono samo się zgłosiło? Jak przebiegały prace ilustratorskie? Miałaś na nie wpływ? Czy wszystkim zajmowało się wydawnictwo?

Agnieszka Stążka-Gawrysiak: Wpadłam na pomysł książki o samoregulacji dla dzieci podczas szkolenia certyfikacyjnego z Self-Reg w The MEHRIT Centre. Kiedy je ukończyłam, uznałam, że nadszedł czas na książkę. Dosłownie kilka dni później napisała do mnie redaktorka z wydawnictwa Znak Emotikon z pytaniem, czy bym nie napisała tego typu książki. Uznałam to za ZNAK. 🙂 Napisałam więc książkę, uzgodniłam jej treść z ekspertem z The MEHRIT Centre (wcześniej wspólnie z wydawnictwem przetłumaczyłam książkę na język angielski). Wydawnictwo zajęło się wszystkim innym, choć na każdym etapie moje redaktorki pytały mnie o opinię. Współpraca od początku była bardzo dobra.

Maria Maruszczyk: Napisałaś także drugi tom książki. Czy uchylisz rąbka tajemnicy? O czym jest? Dla kogo?

Agnieszka Stążka-Gawrysiak: Drugi tom jest przeznaczony dla dzieci w wieku wczesnoszkolnym (około 6-10 lat) i ich rodziców oraz innych opiekunów. Opowiada o typowych szkolnych wyzwaniach. Myślę, że odbiorcom spodobają się treści dotyczące niedawnego lockdownu związanego z pandemią, ale też te dotyczące trudności wysoko wrażliwego dziecka z adaptacją w szkole.

Maria Maruszczyk: Ja trzymam za Ciebie kciuki bardzo! Cieszę się, że temat związany z psychoedukacją staje się coraz bardziej popularny. A jednak. Brak edukacji emocjonalnej w szkołach jest porażający. Widzisz szanse na przełom w tej kwestii? Że w szkołach i przedszkolach zagoszczą zajęcia o emocjach, o konfliktach, jak ma to miejsce np. w Danii?

Agnieszka Stążka-Gawrysiak: Tak, wierzę w to. To się już dzieje i zatacza coraz szersze kręgi – podobnie, jak to jest w rodzicielstwie. 

Maria Maruszczyk: Pamiętam Twoją historię, którą opowiedziałaś o karmieniu najstarszego syna, gdzie dotarłaś do granicy bezsilności. Bardzo mną wstrząsnęła. I dlatego na zakończenie rozmowy zapytam: czy jest coś, co chciałabyś powiedzieć rodzicom, coś, co doda im otuchy?

Agnieszka Stążka-Gawrysiak: Każdy potyka się na swojej rodzicielskiej drodze, czasem robi coś naprawdę trudnego dla dziecka. Zamiast biczować się w nieskończoność, warto zadbać o naprawienie relacji z dzieckiem i przyswoić sobie lekcję, którą niesie to doświadczenie, a następnie wcielić ją w życie. Czasem potrzebne jest wsparcie innych osób, w tym profesjonalistów – bardzo polecam korzystanie z niego, naprawdę nie musimy radzić sobie ze wszystkim sami!

Maria Maruszczyk: Dziękuję za rozmowę!

Agnieszka Stążka-Gawrysiak: I ja dziękuję!


Dzięki za rozmowę 🙂

agnieszka strążka gawrysiak w gruntowni wywiad

Agnieszka Stążka – Gawrysiak

Moją misją (oraz pasją!) jest wspieranie wrażliwych osób na drodze do życia pełnią swoich możliwości. Właśnie tak staram się żyć, sama będąc wysoko wrażliwą osobą. 

Jestem profesjonalnym coachem, coachem kryzysowym, mentorką i Facylitatorką metody Self-Reg, która pozwala zrozumieć stres i lepiej zarządzać swoim napięciem i energią. Poprzez indywidualne sesje, szkolenia online oraz blog wspieram wrażliwe osoby na drodze do życia nieobciążonego nadmiernym stresem i złością.