Psycholog w kinie: Ostatnia Rodzina

kameraFilm Jana P. Matuszyńskiego zrobił furorę. Zbliżenie się do Beksińskich oraz oddanie klimatu jaki mógł panować w ich rodzinie elektryzuje publiczność. Widz niebezpiecznie zbliża się do roli podglądacza, który ma wgląd w najbardziej intymne sytuacje rodzinne i ma szansę rozwikłać TAJEMNICĘ RODZINY BEKSIŃSKICH. Dlaczego ulegli samozniszczeniu? Jednak tak zmotywowany widz niewiele się dowie, bo pomimo ogromu materiału jaki zostawili po sobie Beksińscy (pamiętniki, nagrania video, listy) postawione pytanie pozostaje aktualne. Jak to się dzieje, że dysfunkcjonalność dotyka te, a nie inne rodziny?

Ze swojego doświadczenia praktyki na oddziale psychiatrycznym przekonałam się, że każda rodzina borykająca się z chorobą dziecka ma swoją niezwykłą tajemnicę. Często pacjenci mają rodzeństwo, które radzi sobie w życiu. Chodzi do pracy, szkoły, ma partnerów i partnerki, szczęśliwe chwile, przyjaciół. A właśnie ta jedna osoba załamuje się. Nie chce żyć. Dokonuje samookaleczeń. Dąży do unicestwienia się przez samobójstwo. Co takiego zaważyło, że to właśnie TA, a nie inna cierpi?

Problem rodziny Beksińskich można byłoby rozważać w co najmniej kilkunastu kwestiach: dominującego ojca i nigdy niedocenianego syna, wycofanej i jednocześnie obezwładniającej matki, silnej diady małżeńskiej i niepotrzebnego dziecka, chęci bliskości i jej unikania. Potrzeby wyjątkowości i poczucia mierności Tomka.

Czytając „Portret Podwójny” Magdaleny Grzebałkowskiej nieustająco towarzyszyło mi pytanie: o co w tej rodzinie chodzi? Jaki mają problem? W którym momencie mieli szansę, na zbudowanie relacji, które są raczej źródłem wsparcia, niż cierpienia i pogardy? Czy każda rodzina ma takie same szanse i ryzyko do bycia OSTATNIĄ RODZINĄ?

Zgłębianie mroków historii Beksińskich budziło we mnie niechęć do ojca i przekonanie o jego winie. O zawładnięciu życiem członków rodziny. Zosia rezygnuje ze swojej kariery zawodowej (skończyła romanistykę). Z jakiegoś powodu zostaje jednak w domu, aby zajmować się swoim mężem. Czy rzeczywiście potrzebuje on całodobowej opieki? Staje się jego kierowcą, bez niej ON nie jest w stanie funkcjonować. Zaklęte koło wzajemnej zależności?

Obie matki – od strony Zdzisława oraz jego małżonki – żyjąc ze swoimi dziećmi, podporządkowują się wizji rodziny, w której każdy z członków ma swój osobny pokój. Nie ma wspólnych posiłków, ani wspólnego spędzania czasu. Każdy jest sam.

Nasuwa się również pytanie o złość kobiet. Gdzie ona była? Czy takie funkcjonowanie nie budzi złości? Kiedy mąż filmuje całą rodzinę, oddaje „brudną robotę” żonie, kobiety się alienują, podporządkowują takiej kulturze życia rodzinnego. Być może ich złość została niejako ulokowana w Tomku? Czasami ulgę przynosi patrzenie na działanie, którego samemu się nie podejmuje, ale jest realizowane przez drugą osobę.

Kim jest syn dla całej rodziny? Tomek od najmłodszych lat stara się przypodobać ojcu. Jednak wszystko na marne, bo Zdzisław jest pochłonięty swoją sztuką. W jednym z listów artysta pisze, że zauważył jak jego syn próbuje swoich sił w malarstwie, ale skutecznie chce go zniechęcić, aby nie musieć stawać przed problemem konkurencji, która z czasem musiała by być miażdżąca dla jednego lub drugiego. Tomek kieruje swoją uwagę na muzykę. Czy można powiedzieć, że ojcu AŻ tak nie zależy na tej dziedzinie, jak na malarstwie? Z pewnością jednak muzyka jest dla niego ważna, bez niej nie maluje. Tutaj mają szansę budować nici porozumienia. Zgłębiają wspólną pasję – wymieniają się płytami, wrażeniami itd. Jednocześnie jednak rywalizują. Próbują przekonać siebie nawzajem o interpretacjach, wrażeniach. Jest to bezpiecznie dla Zdzisława. Nie jest to przecież jego główne zajęcie. Ale jakie jest to dla Tomka?

Filmowa kreacja Dawida Ogrodnika skierowała moją uwagę właśnie na niego, jedynego syna. Może ona budzić agresję, złość, frustrację poprzez swoją dziwaczność, aspołeczność, jak również bezsilność i bierność, która w nim tkwi. Babcie nazwały go „gestapo”, co sugeruje przykre odnoszenie się do innych, bycie dominującym i agresywnym. Zachowanie Zosi nasuwało przypuszczenie, że w pewnym momencie podporządkował sobie rodzinę. Szantażował swoim stanem emocjonalnym, aby… aby co?

Może rekompensować sobie lata zaniedbań, które miały miejsce. A może być atrakcyjnym dla ojca? Obrazy Zdzisława są potworne, mroczne, obrzydliwe. Pełno w nich rozkładających się ciał, wnętrzności, wszędobylskich rąk, trupów. Jeżeli jest to jego estetyka, to mu się niejako podoba, fascynuje go, to jaki musiał być syn, aby ojciec na niego spojrzał, docenił, pokochał? Czy zatem Tomek – miotający się, brutalny, zagubiony, nie jest ostatecznym dziełem ojca? Jego rzeczywistą emanacją fantazji? Kim jest Zdzisław Beksiński?

Jednostronne przekonanie o czyjejś winie nieuchronnie prowadzi do bezpiecznego uproszczenia sytuacji. Pytanie o to, kto jest odpowiedzialny za daną sytuację niewiele wnoszą do tematu. De Barbaro – psychiatra i psychoterapeuta – wskazuje w swoich książkach m.in. na moc sprzężeń zwrotnych w rodzinie. Zachowanie jednej osoby wpływa na drugą, która swoim zachowaniem wzmacnia lub osłabia reakcje tej pierwszej. Można porównać to do tańca. Jedna osoba napiera, druga się cofa, więc ta pierwsza robi to dalej, bo druga nie stawia oporu. Oczywiście jest to niedoskonała metafora relacji w rodzinie.

Można spojrzeć na ten efekt jako na koordynację ludzi. Teorie wpływu społecznego w ujęciu dynamicznym mówią o synchronizowaniu się jednostek – w fazie (+,+ lub -,-) lub przeciw fazie (+,-). W pierwszym wypadku problem może się eskalować lub wygaszać poprzez podobieństwo zachowania, w drugim napędzać  poprzez komplementarne reakcje.

Tak czy inaczej, uznanie RELACJI jako obustronnej wymiany, a nie jedynie biorcy i dawcy uwalnia od szukania winnego. Kierunkuje na poszukiwanie pewnych wzorców, które podtrzymują stan rzeczy lub go zmieniają. Analiza naszego zachowania pomaga nam zrozumieć innych, stać się bardziej empatycznymi względem najbliższych. I czy nie o to właśnie chodzi? O zrozumienie najbliższych?

Nie zmienia to jednak faktu, że choroba psychiczna jednego z członków rodziny jest wielką tajemnicą, niewyjaśnioną zagadką i często nie możemy odkryć jak, to się stało, że ktoś cierpi. Pocieszające jest, że Dmochowski (mecenas Beksińskiego) twierdził, że cała rodzina bardzo się kochała – bezsprzecznie.

Film „Ostatnia Rodzina” był inspiracją do podzielenia się moimi wrażeniami i doświadczeniami. Jeżeli chcecie zobaczyć trailer i poczytać inne opinie o nim kliknijcie tutaj.